BADANIA POTWIERDZAJĄ, ŻE POTRAFIMY WYCZUĆ ŚMIERĆ

ŚMIERĆ – TEMAT, KTÓRY CZUJEMY, ZANIM O NIM POMYŚLIMY

Jest jedna rzecz, której nikt z nas nie uniknie – śmierć. A mimo że dotyczy absolutnie każdego człowieka, tak naprawdę wiemy o niej zaskakująco mało. Zwykle mówimy o niej szeptem, unikamy tematu przy stole, udajemy, że jeszcze długo nas nie dotyczy. A jednak czasem pojawia się coś, czego nie potrafimy łatwo wyjaśnić. Dziwne przeczucie, niepokój, chłód na plecach, nagłe „coś tu jest nie tak”.

Ludzie od wieków nazywali to „szóstym zmysłem”. Dzisiaj naukowcy coraz częściej mówią: to nie magia, to ciało daje nam sygnały, zanim zdążymy ułożyć logiczną myśl. I tu robi się naprawdę ciekawie, bo okazuje się, że jednym z kluczowych „detektorów” jest… nasz nos.

CO NAPRAWDĘ CZUJEMY, KIEDY „COŚ ŚMIERDZI”

Kiedy człowiek umiera, jego ciało niemal natychmiast zaczyna proces rozkładu. W tym czasie wytwarzane są różne związki chemiczne, w tym putrescyna – substancja o wyjątkowo nieprzyjemnym zapachu, kojarzonym z rozkładem i zgnilizną.

Nie musimy znać nazwy tego związku, żeby zareagować. Nasz mózg i układ nerwowy nauczyły się przez tysiące lat, że taki zapach oznacza jedno: zagrożenie. Chorobę, śmierć, coś, od czego lepiej się trzymać z daleka.

Co ważne, nie chodzi o to, że zawsze wokół ciała musi być silny odór. Często mówimy: „tu dziwnie pachnie”, „jest taki ciężki zapach w powietrzu”, choć nie potrafimy go konkretnie opisać. Podświadomość pracuje szybciej niż nasze słowa – zanim zdążymy nazwać wrażenie, organizm już jest w trybie alarmowym.

NAUKOWCY POTWIERDZAJĄ TO, CO LUDZIE CZULI OD DAWNA

Badacze zajmujący się psychologią i zachowaniem człowieka postanowili sprawdzić, czy naprawdę reagujemy na zapach substancji związanych z rozkładem. Okazało się, że tak – i to w bardzo podobny sposób jak zwierzęta.

W eksperymentach, w których uczestników wystawiano na działanie putrescyny, ludzie częściej odsuwali się, przyspieszali krok, wybierali inne wyjście, skracali pobyt w danym miejscu. Często nie byli świadomi, co dokładnie spowodowało ich reakcję. Po prostu „chcieli stamtąd wyjść”.

To właśnie jest fascynujące: możemy uważać, że jesteśmy racjonalni i kierujemy się tylko logiką, a jednak w takich momentach ciało zachowuje się jak dobrze wyszkolony system alarmowy. Wyczuwa zagrożenie wcześniej niż nasza świadoma myśl i próbuje nas jak najszybciej od niego odciągnąć.

ZAPACH, KTÓRY OSTRZEGA, ALE NIE JEST ŚWIADOMY

W przeciwieństwie do perfum czy jedzenia, zapach związany ze śmiercią rzadko jest przez nas świadomie rejestrowany. Nikt nie powie: „ach, czuję putrescynę”. Zamiast tego pojawia się dziwny dyskomfort.

Możemy zacząć: częściej oglądać się za siebie, nie mieć ochoty wchodzić do jakiegoś pomieszczenia, przyspieszać kroku na klatce schodowej, mimo że „obiektywnie” nic się nie dzieje. Czasem tłumaczymy to sobie później jako przesadę, nadwrażliwość, „czarnowidztwo”.

Tymczasem ciało wykonuje swoją robotę. Wysyła sygnał: „tu może być coś niebezpiecznego, odejdź”. Dokładnie tak jak wtedy, gdy czujemy gaz, spaleniznę albo stęchliznę – zanim jeszcze zobaczymy ogień czy pleśń, już wiemy, że lepiej przeciągnąć, wywietrzyć albo po prostu uciekać.

„MIAŁEM PRZECZUCIE” – CZYLI JAK DZIAŁA TO W PRAKTYCE

Być może sam przeżyłeś taki moment. Odwiedzasz kogoś w szpitalu czy w domu opieki i masz wrażenie, że powietrze jest ciężkie, gęste. Niby czysto, niby wszystko w porządku, ale wewnętrznie czujesz napięcie, smutek, coś w rodzaju „żegnania”. Po kilku dniach dowiadujesz się, że ta osoba odeszła, a ty łapiesz się na myśli: „jakby coś mi wtedy podpowiadało”.

Albo inna sytuacja: idziesz ulicą i nagle zmieniasz stronę, choć nic logicznego tego nie tłumaczy. Po chwili widzisz karetkę, policję, jakiś wypadek. Czy to magia? Raczej zlepek bodźców, których nie zdążyłeś świadomie przetworzyć – w tym delikatne zapachy, napięcie innych ludzi, odgłosy, których na pierwszy rzut oka nawet nie zauważyłeś.

Tak działa szósty zmysł w wydaniu naukowym. Nie jako wróżenie z kart, ale jako niezwykle szybki, podświadomy system analizy otoczenia.

CO MAJĄ DO TEGO FEROMONY I POŻĄDANIE

Naukowcy porównują putrescynę do feromonów – czyli zapachów, które wysyłamy jako sygnały związane z seksualnością. Tamte przyciągają, uruchamiają pożądanie, ciekawość, chęć zbliżenia. Putrescyna robi odwrotnie: każe nam się wycofać, zamknąć, odsunąć.

To niesamowite, że ten sam zmysł – węch – może zarówno pchać nas ku drugiemu człowiekowi, jak i przestrzegać przed niebezpieczeństwem. Z jednej strony perfumy, przyjemne skojarzenia, bliskość. Z drugiej – coś, co nieświadomie wiążemy z chorobą, rozkładem, śmiercią.

W codziennym życiu warto to obserwować. Kiedy czujesz, że czyjś zapach cię uspokaja, a inny wywołuje niepokój, wcale nie musi chodzić tylko o gust. Twój organizm porównuje setki subtelnych sygnałów z tysiącami wcześniejszych doświadczeń.

JAK WYKORZYSTAĆ TEN „SZÓSTY ZMYSŁ” I NIE POPAŚĆ W PARANOJĘ

Najgorsze, co można zrobić z taką wiedzą, to zacząć wszędzie doszukiwać się śmierci. Życie i tak bywa wystarczająco stresujące. Tu chodzi o coś innego – o nauczenie się słuchania własnego ciała trochę bardziej uważnie.

Jeśli w jakimś miejscu czujesz się nagle źle, masz wrażenie ucisku w klatce piersiowej, robi ci się niedobrze, głowa podpowiada „wyjdź” – posłuchaj. Nie musisz od razu wiedzieć, co jest przyczyną. Masz prawo wyjść z imprezy, odpuścić wizytę, zmienić trasę. Czasem to będzie po prostu zmęczenie, innym razem zbyt duszne powietrze, a może coś poważniejszego.

Z drugiej strony nie warto demonizować każdego nieprzyjemnego zapachu. Odór śmieci pod blokiem czy starych rur w piwnicy nie jest „znakiem z zaświatów”, tylko sygnałem, że trzeba zadzwonić do administracji.

Klucz jest w równowadze: szanować swoje odczucia, ale nie budować wokół nich teorii spiskowych.

ŚMIERĆ ZAWSZE BĘDZIE TAJEMNICĄ – ALE MOŻEMY LEPIEJ ROZUMIEĆ SIEBIE

Śmierć pozostanie doświadczeniem, którego do końca nie zrozumiemy. Jednak dzięki badaniom wiemy już, że nasze ciała są dużo mądrzejsze, niż nam się wydaje. Potrafią odczytywać subtelne sygnały zagrożenia, zanim zdążymy je nazwać.

Można się tego bać, ale można też potraktować to jako coś niezwykle ludzkiego. Jesteśmy wpisani w naturę tak samo jak zwierzęta, które instynktownie omijają padlinę. Mamy technologię, internet, samoloty – a mimo to wciąż kieruje nami stary, głęboko zakodowany system bezpieczeństwa.

Jeśli więc kiedyś poczujesz, że „coś w powietrzu nie gra”, nie zbywaj tego od razu śmiechem. Być może właśnie odezwał się twój szósty zmysł – ten, który nie widzi przyszłości, ale bardzo wyraźnie czuje, że życie i śmierć są bliżej nas, niż na co dzień chcemy przyznać.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *