Czterdzieści lat na roli, a potem… zderzenie z rzeczywistością
Rolnik zazwyczaj nie „idzie do pracy” – on po prostu żyje pracą. Święta, niedziele, długie weekendy, deszcz, upał, mróz – ziemia nie pyta o kalendarz. Dlatego temat emerytury z KRUS budzi tak duże emocje. Po tylu latach wstawania przed świtem wielu rolników zadaje sobie pytanie: „Co ja właściwie dostanę po tych czterech dekadach ciężkiej roboty?”.
Niektórym wydaje się, że skoro gospodarstwo było całe życie „na pełnych obrotach”, to i emerytura będzie naprawdę solidna. Rzeczywistość bywa jednak znacznie bardziej przyziemna. Kwota, która pojawia się w wyliczeniach po 40 latach pracy na roli, potrafi mocno zdziwić – i to zarówno pozytywnie, jak i negatywnie, w zależności od oczekiwań.
Kiedy rolnik może w ogóle liczyć na emeryturę z KRUS?
Zacznijmy od podstaw. Żeby w ogóle myśleć o emeryturze z KRUS, trzeba spełnić dwa warunki: osiągnąć wymagany wiek oraz mieć odpowiedni staż ubezpieczenia w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Dla kobiet wiek emerytalny to 60 lat, dla mężczyzn 65 lat. Drugi warunek to co najmniej 25 lat podlegania ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu w KRUS.
W praktyce oznacza to, że przez minimum ćwierć wieku trzeba być rolnikiem lub domownikiem, za którego opłacane są składki. Wiele osób ma znacznie dłuższy staż – 35, 40 czy nawet więcej lat, bo w gospodarstwie pracuje się od młodości aż po wiek emerytalny. Jednak sam fakt, że ktoś „od zawsze” jest na roli, nie wystarczy – liczy się to, za jakie okresy faktycznie odprowadzano składki.
Pamiętam rozmowę ze starszym rolnikiem z sąsiedniej wsi. Powiedział mi kiedyś: „Wiesz, ja całe życie robiłem, ale dopiero po latach ktoś mi wyjaśnił, że nie wszystkie okresy miałem ubezpieczone tak, jak trzeba. Myślałem, że emerytura będzie większa”. I to jest właśnie częsty problem – przekonanie, że „jakoś to będzie”, zamiast świadomego pilnowania swoich uprawnień.
Jak zbudowana jest emerytura rolnicza? Dwie części, dwa różne mechanizmy
Emerytura z KRUS działa inaczej niż ta z ZUS. Składa się z dwóch elementów: części uzupełniającej oraz części składkowej.
Część uzupełniająca jest bardziej „bazowa” – przysługuje każdemu rolnikowi, który ma wymagany minimalny staż, czyli co najmniej 25 lat. Jej wysokość jest powiązana z tzw. kwotą bazową, czyli najniższą emeryturą obowiązującą w danym roku. To takie minimum, które ma zagwarantować, że rolnik nie zostanie kompletnie bez środków do życia.
Drugi składnik to część składkowa. Tutaj liczy się długość okresu, za który były opłacane składki. Za każdy rok doliczany jest procent kwoty bazowej, więc im dłużej ktoś jest ubezpieczony, tym wyższa ta część. Co istotne, po przekroczeniu pewnego stażu – w uproszczeniu można powiedzieć, że przy bardzo długiej pracy – przewidziane są dodatkowe przeliczniki, które mają nieco „docenić” długie lata na roli.
Brzmi to skomplikowanie, ale da się to zobrazować prościej. Wyobraź sobie, że budujesz dwa filary. Pierwszy filar to część gwarantowana – dostaje ją każdy, kto spełnia warunki. Drugi filar to coś w rodzaju bonusu za kolejne lata opłacania składek.
ZUS kontra KRUS – dlaczego rolnik często dostaje mniej?
Temat porównania emerytur z KRUS i ZUS wraca regularnie jak bumerang. W mieście często słyszy się narzekania, że rolnicy mają „tanie składki i jeszcze dopłaty”. Na wsi z kolei łatwo usłyszeć gorzkie: „Przepracowałem całe życie i zobacz, co mam na starość”.
Różnica wynika z samej konstrukcji systemów. W ZUS składka jest powiązana z zarobkami – im więcej ktoś zarabia i im dłużej odprowadza składki, tym większa szansa na wyższą emeryturę. W KRUS składka jest stała, niezależna od tego, jakie realnie dochody osiąga gospodarstwo. Duży, obrotny rolnik płaci tyle samo, co ten ledwo wiążący koniec z końcem.
Efekt jest taki, że nawet przy czterdziestoletnim stażu pracy na roli, emerytura nie zawsze robi wrażenie. Znam historie rolników, którzy byli przekonani, że po tylu latach „ciągnięcia” gospodarstwa będą mieli świadczenie na poziomie solidnej miejskiej pensji. Zderzenie z kwotą na decyzji emerytalnej bywało naprawdę bolesne – bo nagle okazywało się, że zamiast spokojnej starości trzeba nadal liczyć każdą złotówkę.
Ile może dostać rolnik po 40 latach pracy w systemie KRUS?
Przy długim, czterdziestoletnim stażu, emerytura z KRUS faktycznie jest wyższa niż minimalne świadczenie, ale wciąż nie są to pieniądze, które pozwalają na życie w pełnym komforcie. Wyliczenia oparte na aktualnej kwocie bazowej pokazują, że po zsumowaniu części uzupełniającej i składkowej rolnik może liczyć na świadczenie nieco powyżej dwóch tysięcy złotych brutto. Po odliczeniu składki zdrowotnej i podatku na konto trafia zwykle kwota w okolicach nieco ponad dwóch tysięcy „na rękę”.
Dla jednych będzie to powód do ulgi – „przynajmniej coś pewnego co miesiąc wpływa”. Dla innych to rozczarowanie, bo przez lata mieli w wyobraźni znacznie wyższe sumy. Szczególnie gdy porównają swoją emeryturę z osobą, która przepracowała czterdzieści lat w dobrze opłacanej branży i dziś otrzymuje dużo wyższe świadczenie z ZUS.
Wyobraź sobie rolnika, który całe życie inwestował w sprzęt, paliwo, paszę, nawozy, spłacał kredyty, a dopiero pod koniec kariery zaczyna liczyć, co właściwie będzie miał z emerytury. Nagle okazuje się, że jego stały dochód na starość jest niewielki w porównaniu z tym, ile pracy włożył w gospodarstwo.
Co rolnik może zrobić, żeby na starość nie zostać zaskoczonym?
Najgorsza strategia to „jakoś to będzie”. Warto traktować emeryturę z KRUS jako podstawę, a nie jedyne źródło utrzymania na starość. Coraz więcej rolników myśli o dodatkowych zabezpieczeniach – odkładaniu choćby niewielkich kwot, inwestycjach, rozwijaniu pobocznych działalności czy wynajmie części nieruchomości.
Dobrym pomysłem jest też po prostu policzenie swojej przyszłej emerytury wcześniej, a nie dopiero w wieku 60 czy 65 lat. Krótka wizyta w KRUS, rozmowa z doradcą, wgląd w historię ubezpieczenia potrafią otworzyć oczy. Lepiej wiedzieć za wczasu, czego się spodziewać, niż później przeżyć szok.
Wielu rolników przyznaje, że gdyby wcześniej mieli świadomość, jak wygląda system, inaczej planowaliby swoją przyszłość – może odkładaliby choć niewielkie sumy, może część dochodów „przekierowaliby” na inne formy zabezpieczenia.
Praca na roli to ogromny wysiłek, odpowiedzialność i ryzyko. Tym bardziej emerytura nie powinna być loterią. Świadomość, jak działa KRUS, jakie kwoty realnie wchodzą w grę po 40 latach pracy i co można zrobić dodatkowo, żeby zadbać o swoją przyszłość, to dziś nie luksus, ale konieczność. Rolnik, który zna liczby, ma większą szansę, że na starość nie będzie zaskoczony, tylko przygotowany.




